Rozdział 7
Praktyczne zrozumienie siły miłości
w drodze do zbawienia świata od zła
Chcąc znaleźć najlepszy sposób na zakończenie zła na świecie, wielokrotnie przemyśliwałem idee zbawienia, które poznawałem w ciągu wielu lat. Teraz przyszedł czas, aby podać argumenty za zastosowaniem ich w praktyce. Miałyby one zmobilizować jak największą liczbę osób chcących wziąć udział w trudnym zadaniu zbawienia świata do stanu pierwotnie zamierzonego przez Stwórcę. Pod uwagę wziąłem takie zjawiska, jak marzenia o szczęściu, chęć przeżywania prawdziwej miłości, strach przed śmiercią, a także odczucia związane z niepewnością dotyczącą istnienia Boga.Marzyłem też, aby zadziałała jakaś tajemnicza siła pchająca ludzi w odpowiednim kierunku. Zastrzegam jednak, że nigdy nie myślałem, aby to miało mieć nadprzyrodzony charakter. Odczuwałem to raczej jako niezbędną konieczność. Wreszcie zrozumiałem, że metodą do zbawienia świata jest wprowadzenie do naszej przestrzeni życiowej „wirusa miłości”. On, jak każdy wirus, ma szanse doprowadzić do światowej „pandemii”. Przechodziłby z jednej osoby na drugą, pomijając wszelkie bariery tworzone przez liderów politycznych i religijnych stosujących siłę władzy.
Nawiązując do poprzednich rozdziałów, przypomnę, że skupiłem się przede wszystkim na analizie misji Jezusa Chrystusa. Jego nauki o miłości odniosłem do judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Właśnie te religie zostały dotknięte złą siłą władzy pochodzącą od „pana tego świata”. Idąc za sugestią Syna Bożego nie waham się twierdzić, że Szatan ma ogromny wpływ na to, że nie ma postępów w przywracaniu świata do właściwego stanu zgodnego z koncepcją Stwórcy. Prawie od początku swego istnienia te religie, których zakres działania obejmuje cały świat, były w swoistej symbiozie z władzą polityczną. Niestety władza z samego założenia posługuje się siłą do rządzenia ludźmi, a najczęściej do panowania nad nimi.
Tymczasem religia, zgodnie z naukami Syna Bożego, do których dołącza essenceizm, powinna być w pełni odwrotnością siły władzy. W swoim powołaniu religia powinna tak działać, aby siłę władzy zastąpiła siła miłości. Widać z tego, że władza polityczna i religia mają kompletnie różne kierunki działania. Podczas gdy władza polityczna zwykle chce utrzymać swoje panowanie nad ludźmi, to religia powinna dążyć do całkowitej przemiany naszego ziemskiego piekła w stan wzajemnej miłości nadany ludzkości przez jej przez Stwórcę. W tej sytuacji essenceizm nawołuje judaizm, chrześcijaństwo i islam do powrotu do ich właściwej misji na rzecz zbawienia świata na drodze miłości.
W ramach mojego systemu wyjaśniałem już koncepcję pojedynczych misjonarzy, którzy roznosiliby „wirusa miłości” wśród ludzi. Nazwałem ich obieżyświatami. Analizowałem nawet, kto mógłby być kandydatem do takiej misji. Zdawałem sobie wówczas sprawę, że te pojedyncze wysiłki mogą być niewystarczające wobec światowej potrzeby zbawienia. Wracam więc teraz do idei obieżyświatów, proponując wspieranie ich przez duchownych wielkich religii. Chodzi o tych, którzy mają świadomość skuteczności siły miłości wobec złej siły władzy na świecie. Przecież zawsze misją tych religii było działanie na rzecz usunięcia Szatana z pozycji władcy naszego świata. Niestety, robili to tylko pojedynczy duchowni lub ludzie w jakiś sposób ich zastępujący. Było ich bardzo niewielu, a mimo to byli najczęściej prześladowani, tak zresztą jak prorocy Starego Testamentu. Zatem historia zna dawne misje bycia obieżyświatami. Wzmocnił je zresztą sam Jezus. Potem apostołowie kontynuowali tę formę zbawienia. Był też Paweł z Tarsu, a po nim przez kolejne wieki wspaniali uczestnicy i uczestniczki misji pojedynczych obieżyświatów w zbawieniu świata od zła. Wszyscy oni czuli bowiem, że muszą wykonać zadanie, nie czekając biernie, aż zrobi to sam Bóg. To wynikało nie tylko z ich właściwego zrozumienia Opatrzności, ale przede wszystkim z ich miłości do Boga i do ludzi. Inaczej nie chodziliby „od domu do domu” i nie ryzykowali utraty życia ze strony Szatana, wroga ludzkości i władcy tego świata. W porównaniu z tymi heroicznymi wysiłkami większość duchowieństwa judaizmu, chrześcijaństwa oraz islamu jest na drodze do zbawienia świata mało skuteczna lub nieświadoma wagi swej misji zbawienia świata z rąk Szatana. Wiele zjawisk i zdarzeń, które o tym świadczą, miały miejsce przez tysiące lat. Essenceizm nie jest jednak po to, aby eksponować dziejową porażkę religii. Jest kolejnym głosem nawołującym religie do opamiętania.
Reasumując, mój system dotyczący zbawienia świata nawołuje do zmiany obecnej misji duchowieństwa na misję obieżyświatów. Jeśli duchowni wielkich religii głoszą naprawdę miłość do ludzi, to powinni być z nimi na co dzień, w ich domach. Jeśli bowiem kogoś się kocha, to chce się z nim być zawsze, tworzyć dla niego samo dobro, zbawiać go ze złego stanu, a nawet oddać za niego życie. Zatem essenceizm proponuje wszystkim duchownym, aby zaczęli się kierować prawdziwą miłością, o której tak wspaniale nie tylko mówił Jezus, ale za którą oddał życie.