Rozdział 8
Wizja wieczności we wszechświecie
Teoretycznie bardzo duża ilość planet w kosmosie mogłaby być miejscem do życia dla ludzi. Dlatego, zamiast twierdzić, że bezkresny kosmos jest martwą pustynią, można przyjąć, że jest wiecznym miejscem dla rozwoju ludzkości oraz dojścia do doskonałości każdego człowieka. Essenceizm właśnie tak to określa!
Jedyna sensowna odpowiedź na pytanie, po co powstał wszechświat, brzmi: powstał dla ludzi. Chodzi o wieczne środowisko przeznaczone przez Byt Pierwoistny do właściwego ukształtowania się ludzkiej rasy oraz dojścia do dojrzałości ich wiecznych osób duchowych. Zatem w wyniku spędzenia życia na naszej planecie ludzie powinni osiągać doskonałość przewidzianą dla istot mogących po tym życiu przebywać wiecznie ze swoim Stwórcą. Temu służy nasze środowisko biologiczne. Proces taki mógłby się również odbywać w całym kosmosie na planetach posiadających ku temu odpowiednie warunki. Po uzyskaniu pełnej dojrzałości i porzuceniu osoby fizycznej na „rodzimej ziemi”, każda osoba duchowa mogłaby się „ufizycznić” na dowolnej, przystosowanej do życia planecie. Tam wieczne osoby duchowe przeżywałyby niekończącą się przygodę życia. Pisałem o tym w wielu moich opracowaniach. Według essenceizmu byłaby to wspaniała perspektywa, szczególnie że mamy do dyspozycji stosunkowo krótki okres fizycznego życia na Ziemi.
W moich przypuszczeniach idę jeszcze dalej. Twierdzę bowiem, że na istniejących w kosmosie i podobnych do Ziemi planetach życie biologiczne może być takie samo jak na Ziemi. Również ludzie żyjący na nich mogliby być dokładnie tacy sami jak my. Byt Pierwoistny, czyli Osobowa Pierwsza Przyczyna, jest doskonały. Od początku przygotował doskonałą koncepcję życia dla istot ludzkich. Skoro u nas tak wyglądamy, mamy takie organizmy i taką przyrodę wokół siebie, to trzeba przyjąć, że jest to ostateczna i doskonała koncepcja Stwórcy. Powinien On powielać ją w innych miejscach w kosmosie. Z tego punktu widzenia mieszkańcy wszystkich ludzkich cywilizacji są owocem maksymalnie dopracowanej koncepcji istoty ludzkiej. Dochodzi do tego jeszcze argument dotyczący Ojcowskiej Miłości. Każdy kochający ojciec chciałby przekazać swoim dzieciom wszystko, co ma najlepszego. Zwłaszcza dotyczy to Bytu Pierwoistnego, który powinien być najdoskonalszym Ojcem. To On przekazał naszej osobie duchowej Swoje przymioty tworzące niepowtarzalną i wieczną osobowość każdego człowieka. Powinny one zostać rozwinięte przez nas do poziomu doskonałości osobistej w czasie naszego życia. Taki powinien być cel życia człowieka.
Jeśli chodzi o ewentualne cywilizacje w kosmosie, to nie trzeba sobie wyobrażać czegoś innego niż to, co ma miejsce u nas na Ziemi. Istnienie kosmitów o dziwnym wyglądzie jest raczej bajką utworzoną na potrzeby rozrywki. Zauważmy, że Ziemia wykazuje doskonałe wartości w pełni przemyślanego ciała niebieskiego przeznaczonego do wychowywania nieskończonej ilości ludzkich pokoleń. Tak samo może być w przypadku poszczególnych planet krążących wokół swych gwiazd w całym kosmosie.
Istnieje duża szansa, wynikająca zresztą z rachunku prawdopodobieństwa, że takich „Ziem” może być bardzo dużo, bowiem Stwórca jest wciąż aktywny oraz w niczym nieograniczony. Te zamieszkałe przez ludzi planety mogą być wielką, wszechświatową szkołą życia, w której ludzie dorastają do doskonałości przeznaczonej nam przez Boga. Nie mam wątpliwości, że celem duchowego i wiecznego Bytu Pierwoistnego jest wychowanie osób duchowych ludzi, wiecznych tak jak On. Zatem życie fizyczne na poszczególnych „Ziemiach” istnieje po to, aby ich mieszkańcy dochodzili na nich do doskonałości. Dzięki takiemu rozwiązaniu pierwoistny świat duchowy, czyli sfera poza czasem i przestrzenią, staje się wspólnym miejscem wiecznego życia dla osób duchowych, które mogą się wywodzić z różnych planet w kosmosie. To w nim ludzie będą żyć „u boku” Bytu Pierwoistnego.
Nurtuje mnie to samo pytanie, które zadają sobie inni badacze wszechświata. Dlaczego nic nie wiemy o tym, że w kosmosie istnieją inne cywilizacje ludzkie? Tu właśnie mamy problem. Może być tak, że tylko nasza planeta zatrzymała się w rozwoju i jedynie na niej, wśród wielu innych, powstało zło. Czyżby obecność zła mogła być przyczyną faktu, że nie jesteśmy świadomi istnienia innego życia we wszechświecie? Szkoda, że tego nie wiemy. Na razie istnieje obiektywna przyczyna braku wiedzy o innych miejscach do życia w kosmosie. Ta przyczyna jest oczywista: po prostu na obecnym poziomie techniki nie możemy o tym wiedzieć. Skoro od innych planet zamieszkałych przez ludzi dzielą nas prawdopodobnie odległości liczone w milionach lat świetlnych, to komunikacja z nimi oraz ich poznanie nie jest możliwe na obecnym poziomie techniki.
Jednak może istnieć jeszcze głębsza przyczyna dla wyjaśnień podanych powyżej. Wynika ona z tego, że od początku celem Stwórcy był tylko jeden wspólny świat duchowy dla wszystkich miejsc w kosmosie, w których toczy się życie ludzkie. Przy takiej koncepcji nie była istotna komunikacja między miejscami, w których ludzie mają przejść tylko krótki okres wzrostu do doskonałości. Ludzkie ciało jest zbyt delikatne, aby wytrzymywać podróże kosmiczne. Stwórca mógł nigdy nie brać pod uwagę przemieszczania się naszych osób fizycznych między planetami. Dla Niego nie miało to sensu, skoro nasze wieczne osoby duchowe mogły się przemieszczać swobodnie po całym wszechświecie i ufizyczniać się na dowolnej planecie. Przyszłość dla ludzi miała być zatem usytuowana w świecie duchowym, a nie na „swoich” planetach. Zatem w pełni ukształtowane na Ziemi doskonałe osoby duchowe mogą żyć wszędzie, gdzie tylko zechcą. Równocześnie dla osób duchowych cała sfera poza czasem i przestrzenią stoi otworem.
Stwórca ustalił, że każdy z nas jest dla Niego wiecznym partnerem i kochanym dzieckiem. My z kolei możemy Mu tę miłość odwzajemnić. Takim powinien być dla Niego każdy z nas. Jeśli tak nie jest, to warto do tego doprowadzić.
Essenceizm nie skupia się specjalnie na różnicach fizycznych między mieszkańcami innych planet niż Ziemia. Mój system próbuje bowiem wydedukować, czy na zamieszkałych gdzieś w kosmosie planetach jest zło, czy go nie ma. Dużą nadzieją w tych przypuszczeniach jest to, że tylko na naszej planecie doszło do zerwania więzi z Bogiem i powstanie upadłego świata będącego siedzibą zła. Osobiście mam nadzieję, że na wszystkich innych planetach poza Ziemią powstało lub aktualnie powstaje tak zwane Królestwo Niebieskie. Oznacza ono świat pod zwierzchnictwem Boga, czyli środowisko życia, w którym nie ma zła. Przypominam, że essenceizm traktuje zło jako stan niezgodny z Jego koncepcją.
Podsumowując treść tego rozdziału, pragnę jeszcze raz odnieść się do sensu powstania wszechświata. Twierdzę niezmiennie, że został on utworzony, gdyż Stwórca od samego początku potrzebował wiecznego i całkowicie nieograniczonego środowiska do zapoczątkowania pierwszej fazy życia dla Swoich dzieci. Równocześnie sfera wiecznego przebywania funkcjonująca w oparciu o rzeczywistość poza czasem i przestrzenią jest jedynym właściwym „miejscem” istnienia dla Bytu Pierwoistnego oraz dla wszelkich innych istot duchowych, w tym oczywiście dla ludzi. Tylko w tym wymiarze można mówić o fakcie, że ludzie są stworzeni „na obraz i podobieństwo Boga”. Zatem życie w Jego nieograniczonej i nieskończonej sferze to ostateczna forma istnienia ludzkości.
Czy jest jakaś szansa, żeby tak szeroka wizja, na razie przyszłościowa, została właściwie zrozumiana przez wszystkich i była rozważana jako rzeczywisty obraz wszechświata? Mam nadzieję, że tak się stanie, gdyż inaczej nie tworzyłbym systemu essenceizm. Można jeszcze zapytać, jak tę ideę uwiarygodnić? Niestety na razie nie można tego zrobić. Bazuję zatem na tym, że Byt Pierwoistny istnieje od zawsze i na zawsze. W końcu, jako doskonały Stwórca, osiągnie Swój cel. Zatem wizja zarządzanego przez ludzi wszechświata jest naszym przeznaczeniem, choćby miała się zrealizować dopiero w dalekiej przyszłości.