Rozdział 8
Postępująca degradacja religii
Religia to zbiór pojęć mających na celu wiarę w różnie rozumianego Boga. Jest w niej też wiara w zjawiska nadprzyrodzone, wiara w życie pozagrobowe i czasem w „boskość” swych założycieli. Najczęściej ustalają one zwierzchnictwo „swojego” Boga nad ludzkością.
Religia powinna być przeznaczona dla ludzi żyjących w obecnie rozwijającym się świecie, myślących kategoriami współczesności i chcących wprowadzać w życie najnowsze osiągnięcia nauki i techniki. Stawanie w opozycji wobec rozwoju cywilizacyjnego spycha religię na margines życia i tworzy z niej zespół zabobonów. W przypadku judaizmu przykładem jest Mojżesz, który kierował swoje orędzie religijne do ludzi sobie współczesnych. Utrzymywanie jego nauk w niezmienionym stanie doprowadziło od samego początku do zamrożenia wiedzy religijnej narodu izraelskiego na poziomie starożytności. Nic dziwnego, że tak edukowani duchowni judaizmu prześladowali proroków, a w końcu zamordowali samego Jezusa. Co gorsze dalej trwają w swej niezmiennej wizji i czekają na obiecanego Mesjasza. W podobnym duchu należy ocenić rezultat nauk Mahometa. Utrwalanie jego restrykcyjnych idei zaowocowało w kolejnych wiekach wojnami i aktami ludobójstwa. W ich wyniku obecny islam stał się jedną z najbardziej zacofanych religii świata. Wiele nakazów i zaleceń Koranu jest zupełnie oderwanych od uwarunkowań obecnej cywilizacji.
Również chrześcijaństwo nie jest tu specjalnym wyjątkiem. Pomimo, że jedną z jego sił napędowych był święty Paweł, to jego podejście do nowoczesnego sposobu nauczania zostało szybko zapomniane. Dużo później Wielka Reformacja oraz jej następne reformy pomogły rozpadającemu się chrześcijaństwu trochę lepiej przystosować swoje nauczenie do potrzeb nowożytnych. Jednak obecnie widać ogromny regres w nauce chrześcijańskiej, gdyż większość elementów współczesnego chrześcijaństwa tkwi w średniowieczu. Tak zwane wartości chrześcijańskie, które wymieniam w drugiej książce o essenceizmie, mają jedynie charakter instrumentalny. Ugrupowania polityczne czy społeczne prezentujące te wartości praktycznie nie wprowadzają ich w życie. Za to hasła chrześcijańskie stosują tylko jako mechanizm do zdobycia władzy, okłamując w ten sposób swoich wyborców. Owocuje to kolejnym narzędziem degradacji religii w postaci znaczącego niszczenia religijnego fundamentu moralności, czyli miłości bliźniego.
Moim zdaniem najbardziej religię degradował i nadal degraduje jej mariaż z polityką, zarówno w dawnych czasach, jak i teraz. Pomimo ewidentnego zła, które wnosi to zjawisko, religie prawie zawsze stały u boku władców. Identyfikowały się z rządzącymi, ponieważ dzięki temu nie tylko wzmacniały władzę nad swoimi wiernymi, ale również pozyskiwały nowych wiernych dla swego wyznania. Być może nie zdawały sobie sprawy, że od momentu rozpoczęcia współdziałania z władzą polityczną przechodzi na nich wirus władzy, czyli siła władzy pochodząca od „władcy tego świata”. Siła władzy, jak to już zostało wyjaśnione przedtem, powstała w wyniku odwrócenia kierunku siły miłości. Zatem religia przy głoszeniu miłości do ludzi musi unikać wspierania władzy politycznej, która korzysta ze swej siły władzy. Ten stan potrafi doprowadzić do rozkładu moralnego każde wyznanie religijne, którego przywódcy nie są świadomi faktu, że siła władzy pochodzi od Szatana. Patrząc wstecz na historię Izraela, warto zwrócić uwagę na najbardziej tragiczny rezultat współdziałania władzy politycznej z władzą religijną, co przyniosło śmierć Jezusowi Chrystusowi.
Z dziejów ludzkości widać również, że religie dość intensywnie angażowały się w niszczenie tych, którzy myśleli inaczej niż one. Poza inkwizycją dotyczącą chrześcijaństwa miało miejsce stałe zwalczanie tak zwanych innowierców, heretyków i reformatorów. Uszkadzało to moralność duchownych wielu wyznań religijnych i przyczyniło się do dewaluacji pięknych haseł o tolerancji, przebaczeniu i miłości.
Z dziejów ludzkości wynika również, że religie dość intensywnie angażowały się w niszczenie tych, którzy myśleli inaczej niż one. Poza inkwizycją dotyczącą chrześcijan także w innych religiach miało miejsce zwalczanie tak zwanych heretyków, reformatorów czy dysydentów. Uszkadzało to moralność duchownych wyznań religijnych i przyczyniło się do dewaluacji pięknych haseł o tolerancji, przebaczeniu i miłości.
Mało dostrzegalnym, ale zasadniczym mechanizmem degradacji religii jest brak jasnego wyjaśnienia znaczącej roli Szatana w życiu ludzi. Owocuje to wręcz absurdalnym twierdzeniem nauk chrześcijańskich, że Bóg dopuszcza zło, abyśmy lepiej zrozumieli dobro. Essenceizm wskazuje również na ich niewłaściwe i mijające się z prawdą twierdzenie, że Jezus Chrystus znacznie osłabił rządy „władcy tego świata” oraz że dokonał pełnego zbawienia ludzkości.
Większość nauk religijnych skierowana jest do ludzi niechętnie używających logicznego myślenia. To oni najczęściej szukają „schronienia” przed trudami życia w członkostwie jakiegoś wyznania. Dla silniejszych osobowości można zaprezentować bardzo mocnego i dobrego Boga, który wszystko widzi, słyszy i notuje. To zjawisko napawa pewnością, że wszystko jest pod Jego kontrolą. Dla takich „intelektualistów” Szatan może mieć znaczenie marginalne odnoszące się tylko do kuszenia prowadzącego do złego zachowania. Na nich na szczęście w „wybranym kościele” czeka dobry, przebaczający Bóg, który z pomocą duchownych danego wyznania uwalnia ich ze złych skłonności.
W odpowiedzi na to wszystko essenceizm pociesza zmartwionych ludzi, że degradacja religii nie powinna zaszkodzić właściwemu, nieurojonemu Bogu, którego essenceizm nazywa Bytem Pierwoistnym. Jeśli on istnieje, to nie mogą Go zmienić ani uszkodzić ludzkie działania. Degradacja religii najbardziej uderza w samych ludzi. Według essenceizmu religia jest niezbędną dziedziną życia w takim świecie, jaki mamy obecnie. Wyjaśnia, że nasz świat jest niezgodny z dobrze rozumianą koncepcją Bytu Pierwoistnego. Tę koncepcję zniszczyli ludzie prowadzeni przez „antyboskiego nauczyciela”, czyli Szatana. Przy okazji brak wiary w osobowe źródło zła, przy równoczesnej wierze w osobowe źródło dobra, też prowadzi do degradacji religii. Religia powinna przede wszystkim jasno wykazać źródło zła, jego działanie i skutki. Naprawa zła jest zadaniem dla ludzi, gdyż to oni w nim uczestniczą. W przeciwieństwie do ludzi, Bóg nie zna zła, co wykazywałem w moich opracowaniach. Bez skutecznej pracy religii niemożliwym stanie się doprowadzenie do zbawienia świata od zła. To jest niezbędną misją religii wobec przyszłości ludzkości.
Essenceizm nie ma na celu zbawienia świata. Może to zrobić tylko ktoś, kto stanie do pojedynku z Szatanem i będzie miał wystarczającą moc, aby go zwyciężyć. Taką osobą może być tylko Syn Boży, człowiek bez grzechu pierworodnego, tak jak Adam z Ogrodu Eden przed upadkiem. Taka osoba była już wśród nas dwa tysiące lat temu i nadal nam towarzyszy w świecie duchowym. Jest nią Jezus Chrystus. Niestety, ludzie w owym czasie nie byli dostatecznie przygotowani na przyjęcie Zbawiciela i nie tylko Mu nie pomogli, ale właściwie Go odrzucili, a tym samym pomogli Jego przeciwnikowi, Szatanowi. Naród wybrany wyznający religię, którą dziś nazywamy judaizmem, doprowadził do ukrzyżowania Tego, który mógł uwolnić ludzkość od Szatana, czyli zbawić wszystkich ludzi. To była największa w historii degradacja religii. Rolą bowiem religii w owym czasie było przygotowanie ludzi na przyjście Mesjasza. Zresztą taka jest również obecna rola wszystkich religii.
Zbawienie świata może się dokonać jedynie przy znaczącej pomocy istniejących religii. Ja, jako pojedyncza osoba, mogę tylko informować ludzi i pomagać zrozumieć obecną sytuację. Essenceizm wyjaśnia, że Stwórca przygotował już dopracowany scenariusz powstania ludzkości. Chodzi o powołanie do życia pierwszego mężczyzny, który powinien stać się Synem Bożym oraz pierwszej kobiety, która powinna stać się Córką Bożą. To było jedyną możliwą ideą powstania dobrego świata. Niestety, dwa tysiące lat temu ludzie nie zrozumieli tej idei i ukrzyżowali już przebywającego wśród nich Syna Bożego. W ten sposób uniemożliwili Mu odrodzenie Córki Boga, powtarzając błąd z Ogrodu Eden.
Do kolejnego wprowadzenia idei dobrego świata potrzebna jest religia. Nie zastąpi jej w tym dziele nauka, kultura, gospodarka ani polityka. Dlatego niezbędna jest odnowa religii jako równorzędnego partnera dla nauki. Razem te dwie dziedziny mają szanse przygotować świat na wprowadzenie od nowa koncepcji Stwórcy. Essenceizm proponuje teraz, aby najnowsze osiągnięcia nauki zostały wprowadzone do nauczania religii. Wiedza o wieczności życia ludzkiego i istnieniu Bytu Pierwoistnego powinna być na tym samym poziomie, co wiedza o prawach natury. To mogłoby uczynić religię jedną z głównych dziedzin naszej cywilizacji.
Ta kolejna książka o essenceizmie ma pokazać, czego brakuje światowym wyznaniom religijnym w kwestii zrozumienia stanu, który jest właściwą koncepcją Stwórcy. Moich uwag nie należy traktować jedynie jako wytykanie błędów czy braków w aktywności światowych religii. Przyszedł już czas na wyciągnięcie jej ze stanu stagnacji powodującej, że tkwi ona w idei średniowiecza, a nawet w starożytności. Wszystkie pozostałe dziedziny życia weszły już w dwudziesty pierwszy wiek. Ze swoim nowoczesnym tłumaczeniem zjawisk zepchnęły religię na dalszy plan, a nawet na ostatni. Zapraszam zatem do zapoznania się z essenceizmem. Twierdzę, że mój system pozwoli zrozumieć możliwość wprowadzenia koncepcji życia opartej na Sile Miłości danej nam przez Stwórcę.